-Witajcie w grze! Wielkie otwarcie! Nareszcie dotarliście. Długo kazaliście na siebie czekać. Macie jednak szczęście, że jesteśmy cierpliwi. Inaczej nie dostalibyście tej szansy. Czujcie się więc zobowiązani. Na razie musicie się pocieszyć tym, że żadne z was nie wie, o co chodzi, a tajemnicy potrafimy dochować. Szybko więc się nie dowiecie po, co was zaprosiliśmy. Bo oprócz cierpliwości mamy też umiejętność trzymania języka za zębami. Poczekajcie więc, gdyż muszę porozmawiać z sobą. Chodź Alfie musimy to obgadać.
-Co o nich sądzisz?
-Jacyś tacy martwi są.
-Wiesz, wcale się nie dziwię. Bo oni są przecież martwi!!! Nie zauważyłeś tego leszczu - mówiąc to wzniósł palce złożone w "L".
-Acha, no tak. Nie zauważyłem. Ale są jacyś tacy nijacy. Tacy zdezorientowani.
-Bo przecież nie wiedzą o co chodzi. Ćwierć inteligencie!
- A my wiemy o co chodzi prawda? Bo jak nie wiemy o tym o czym mamy wiedzieć to co tu jeszcze robimy?
-Oczywiście, że wiemy o co chodzi. Ja wiem na pewno. I mam nadzieję, że ty również. No wiesz, gra, łzy, nieśmiertelność, Przeszłość.
-Czekaj, bo się pogubiłem, ale już coś mi świta. To wszystko przez ten wypadek, kiedy straciłem pamięć nie możesz mnie za to cały czas winić!
-Nie mogę, nie mogę ...- odwrócił się i podszedł z powrotem do mównicy.- Oczywiście, że chcecie wiedzieć w jakiej sprawie się tutaj zebraliśmy. Ja też chcę wam powiedzieć. Otóż jak już wspominałem, jesteście odtąd w grze. Ale nie myślcie sobie to nie jest zwykła gra. Ta gra jest niesamowita. Wręcz nie do opisania. Prawda Alfie? Ty inteligentna inaczej kreaturo przestań drapać się po języku, kiedy zwracam się bezpośrednio do ciebie! Nie ważne. Olejcie tego bałwana. Więc o czym to ja? A tak o grze. Od teraz od niej zależy wszystko, co macie i czego nie macie. Musicie zrobić wszystko, co tylko jest w waszej mocy. Wytężyć umysł na maksymalne obroty. Ale wieżę, że poradzicie sobie z tym, co was czeka. A zapewniam, że zabawa jest gwarantowana. Przynajmniej dla niektórych, ale to nie ważne. Dość ogółów czas przejść do szczegółów, jak to się mówi - wypowiadając te słowa zaczął trząść się jakby w ataku info-cylo-lato-spazmy i śmiać się przerażającym śmiech, który nawet najodważniejszym odbiera odwagę.
-Nie mów za dużo, bo stracimy na zabawie - wtrącił Alfie.
-Ależ Alfie, masz mnie za idiotę?-odparł ze złością James.- Nie zamierzam powiedzieć więcej niż wymaga tego sytuacja i dyplomacja. Nie mogę pozwolić sobie na brak szacunku od tych młodych ludzi. Większości dowidzą się po wstępie i częściach ogólnych. Już nie mogę się doczekać! Jak mniemam jesteście gotowi na przygodę życia?
-James nie przesadzasz? Oni są martwi nie pieprz o życiu. Mnie ono też napawa wstrętem. A zwłaszcza ludzie żujący gumę i nazywający się magistrami....aż mam ciarki, kiedy o tym pomyślę...brrrr....
-Ależ wybaczcie Alfie i wy szanowni goście. Nie traćmy jednak dobrego smaku. Gra to świętość i nie można jej lekceważyć. Jest naprawdę ważna. Może najważniejsza w waszym życiu.
-Jmaes...
-Przebaczcie znowu. Pod żadnym względem nie można naginać zasad! Ale one są naprawdę proste. Nie martwcie na pewno zrozumiecie. Więc najważniejsze żebyście na razie zapamiętali, że NIE WOLNO łamać zasad. A one brzmią tak: nie żadnych zasad, ale się ich trzymamy, nie wymyślamy zasad, ale się ich trzymamy i ostatnia ni zapominamy o zasadach, ale je stosujemy nawet w razie utraty pamięci. Myślę, że wszystko jest jasne. Przejdziemy może do przyjemniejszej części. Alfie zapodaj proszę ouridę-elimpiq. Zabawa właśnie się rozpoczyna - i zaczął się histerycznie śmiać...