sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział I

Koniec tej męki pomyślałam. I po prostu wstałam. To było dziwne. Ale czułam się lekko. Jak nigdy za życia. Miałam ochotę skakać. Dlaczego nie? - pomyślałam. I zaczęłam skakać. To były najwyższe skoki w moim życiu, czułam się jak ptak.
I nagle się przewróciłam. Dopiero wtedy zaczęłam się rozglądać. Dotarło do mnie gdzie jestem. To ta sama sala szpitalna, w której przed chwilą umierałam. Ale jak to możliwe? Podeszłam do łóżka. I...
- To niemożliwe!- krzyknęłam. Na łóżku leżało moje ostygłe ciało. Zakręciło mi się w głowie. Zaczęłam się cofać. I znowu się przewróciłam. Nie odwróciłam się żeby zobaczyć, co to. Doczołgałam się do drzwi. Żeby tylko wyjść. Uciec. Zniknąć.
Kiedy znalazłam się na korytarzu wstałam i zaczęłam biec. Za zakrętem prawie wpadłam na lekarza. W ostatniej chwili go wyminęłam, ale zahaczyłam o niego ręką. Moje zdziwienie było ogromne, kiedy moja ręka przeniknęła prze człowieka. Zaczęłam krzyczeć, ale nikt mnie nie słyszał. 
'Co się ze mną dzieje?'- pytałam samą siebie w myślach.-' Nie mogę być żywa. Nie jestem też martwa. Co jest nie tak?'
Wiedziałam, że na odpowiedź będę musiała jeszcze trochę poczekać. Bałam się. Po raz pierwszy odkąd pamiętam. Zadko kiedy towarzyszyło mi to uczucie. Było mi obce. Dziwne. Przerażające. Ale potrzebne. Orzeźwiło mnie. Stanęłam na szpitalnym korytarzu i chłonęłam pełnymi garściami strach. To brzmi absurdalnie, ale ja to właśnie robiłam. Chciałam to czuć. Czuć strach.
Pełna strachu i obaw usiadłam na krześle w poczekalni. Wzdychnęłam. Co mogłam innego zrobić?
Jedyne co przychodziło mi do głowy w takiej sytuacji to zabić się. Ale jak? Przecież już to raz zrobiłam. Po co marnować na to czas znowu. 
A może ja jestem nieśmiertelna? Głupota, tacy ludzie nie istnieją. A może się nie zabiłam? Nonsens, przecież widziałam siebie martwą. A może mam podwójne życie? Kretynka, bo przecież nikt mnie nie widzi.
Ci wszyscy ludzie są żywi a mnie nie dostrzegają i nie słyszą moich krzyków.
I w tej ciszy słyszę głos:
- Masz jakiś problem dziewczynko...
K.MG

***

Chyba już. Stwierdziłam i wstałam. Co ja robię? Przecież jestem nieżywa. Znaczy się martwa. Tak brzmi lepiej. To było dziwne uczucie. Świadomość własnej śmierci. A zarówno życia. Chociaż nie wiem czy żyję. To jest naprawdę dziwne. Przerasta mnie ta sytuacja. Jest paranormalna.
Co jest za mną nie tak? Przestań głupio myśleć. Chyba zwariowałaś. Pewnie wypadek nie był na tyle poważny i nie umarłam. I w tej chwili spojrzałam na swoje buty. Chciałam spojrzeć na nie i tylko na nie. 
Zaczęłam krzyczeć. Bo zobaczyłam swoje ciało bezwładnie leżące w krzakach. Jak to? Podeszłam i pogłaskałam mój zimny policzek. Chyba był zimny, bo nic nie poczułam. Moja ręka przeniknęła. 
Teraz wypadki potoczyły się szybko. Ktoś krzyknął. Hamulce pisnęły. Ktoś podbiegł. Złapał za moją martwe ciało leżące w krzakach. Wystukał numer pogotowia ratunkowego. Coś niezrozumiale szeptał. Biegał dookoła ciała. 
A ja? Co ja mogłam zrobić? Stałam i patrzyłam ze łzami w oczach. Jak ostatnie promyki nadziei gasnął w oczach tego człowieka. Jak załamuje ręce. Jak nogi  się pod nim uginają. Jak pada na ziemie. Jak zanosi się płaczem. Wiedział, że jest za późno i ja też wiedziałam. 
Czy tak czuje się człowiek po śmierci? To myśli? To widzi? To chce zrobić? To... 
Zaczęłam krzyczeć i płaczeć jednocześnie. Razem z tym cierpiącym człowiekiem. Ciekawe co myśli? Jak się czuje będąc światkiem śmierci? Nie chciałam tego wiedzieć.
Podeszłam żeby zobaczyć jego twarz. Odsłonił opuchnięte oczy, a ja zakryłam swoje. 
-Nie, nie- zaczęłam błagalnie szeptać, a potem coraz głośniej wręcz krzycząc.- Nie, nie. Nie on!
Bo moim oczom ukazała się postać Josepha. Mojego chłopaka. Nie chciałam żeby to widział. Wszyscy tylko nie on. Ze zmęczenia usiadłam na drodze. Potem pamiętam jak przez mgłę. Przyjechała karetka, zabrała mnie, wsiadł Joseph. A ja dalej płakałam. I n ie chciałam przestać. I wtedy usłyszałam głos
-Nie płacz to jeszcze nie koniec...
E.C.

środa, 25 grudnia 2013

Prolog

Cały świat śledził to co się tutaj działo. Łzy i przerażenie w oczach nie pozwalało zasnąć rodzinie. Bracia nie mogli się z tym pogodzić. Zostawiłam ich...
Tak to ja Katie McGrath. Samobójczyni. Zła dziewczynka. Niewdzięczna córka. Niepoprawna psychologicznie siostra. Niezrozumiała przyjaciółka. Ostatnia wariatka. Może już słyszeliście?
Kiedy oczy się już zamkną, ciało ostygnie i ostatni oddech się wyczerpie rozumiesz dopiero, co robisz. Jest już za późno. Boisz się tego, co potem. Jest ci wstyd za to, co robisz. Ale ja byłam inna. Zrobiłam to z premedytacją i po przemyśleniach. I co najważniejsze: nie żałuję.
Teraz mnie już nie ma. Zostawiam was z waszymi problemami, mnie już nie dotyczą. Czekam teraz na dalszy ciąg. Co się wydarzy? Nie wiem. Ale wiem, że będzie ciekawie. Bo kiedy umrzesz nic nie jest już takie samo. Życie wydaje się takie odległe i nie dostępne, ale ja NIE ŻAŁUJĘ swojej decyzji. Uwolnienie się od kłopotów jest tego warte zwłaszcza kiedy cię przerastają, kiedy masz dość!
Ja nie żałuję! Nie bałam się śmierci. Sprawiła mi przyjemność. Zabijanie się to najlepsza rzecz, jaką możesz zrobić w życiu. A co potem to nieważne. Żyje się przecież żeby umrzeć.
Ja już mam to za sobą. A ty?

  K. MG.

***

Wiedziałam, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Nie wiedziałam tylko kiedy. Bałam się go. Bo kto normalny nie boi się tego właśnie dnia. Na pewno nie ja. Byłam przerażona, kiedy to się działo. Nie wierzyłam.
Zawsze odważna. Nie bojąca się wyzwań. Otwarta na ludzi. Mądra i wykształcona. Zabawna. Przyciągająca do siebie ludzi. Tak to ja Emilia Clarke.
Teraz nic nie zostało z tej odwagi. Brakuje ci jej najbardziej, kiedy odchodzisz. Kiedy twoje ciało leży okaleczone w krzakach. Kiedy kierowca, który cię potrącił ucieka.
Bałam się! Co się stanie z moją rodziną? Czy się dowiedzą? Jak się dowiedzą? Co pomyśli sobie Joseph?
Jak sobie beze mnie poradzą? A czy kierowca, który mnie potrącił  zostanie ukarany?
To były moje ostanie myśli. Ostatnie odlatujące wraz z ostatnim wydechem. Spływające na liście wraz z ostatnimi kroplami krwi.
Moje życie się skończyło. A Twoje?
E. C.

***

Ten występ był najbardziej udany ze wszystkich. Dlaczego skończył się tak tragicznie? Nie chciałem tego. To stało się tak szybko. I stało się to tylko i wyłącznie z mojej winy. Mój błąd, za który zapłaciłem najwyższą cenę. Życie!
Znacie mnie. Nie? Ale to ja Scott Hoying. Znany. Podziwiany. Wspaniały. Utalentowany. Obiekt wzdychać dziewczyn. Przystojny. Chcący z życia wszystkiego, co najlepsze.
Ten dzień był sprawdzianem. czy myślę dwa razy. Ja oblałem test. Nie zdałem, bo nie pomyślałem. Przedawkowałem. A na nieszczęście popiłem czystą. Nie było dla mnie ratunku. Znajdą mnie dopiero jutro. Będzie już za późno. Bo to moja wina. Ja jestem temu winny. Ja ponoszę odpowiedzialność. Ja dostanę karę.
Ale uświadamiasz to sobie kiedy już nic się nie da zmienić. Kiedy leżysz rozpalony na ziemi i oddajesz ostatnie tchnienie. Opuszczony i samotny. Wiesz, że nikt nie przyjdzie nikt ci nie pomoże. Jesteś zostawiony sam sobie. Próbujesz wstać, ale nogi odmawiają posłuszeństwa. Upadasz znowu i już się nie podnosisz. Chcesz krzyczeć o pomoc, ale twoja wysuszona krtań nie pozwala. Teraz pragniesz końca cierpienia, chcesz żeby cię już zabrakło. I kiedy ta chwila nadchodzi czujesz się jak nowo narodzony jest ciemno i zimno, ale to i tak lepsze niż to co było wcześniej.
Ja już czuję to zimno i ciemność. A Ty?
S.H.

***

To stało się nagle. Nie wiem dlaczego. I pewnie się nie dowiem. Nie chciałam tego. Chciałam żyć. Miałam marzenia. Chciałam je zrealizować. Życiowe plany do osiągnięcia.
Nazywam się Natalie. I jestem.... Byłam człowiekiem. Chcącym czegoś więcej. Żądałam zmian. Chciałam zmienić świat. Na lepsze? Nie wiem. Tak mi się wydawało.
I dlatego, że taka byłam to się stało. Było ciemno ktoś odciął prąd, wybił szybę i.... więcej nie pamiętam. Teraz kiedy leżę i oddycham lekko z przestrzelonym płucem boję się i płaczę. Po co mi to było? Mogłam być normalna. Nie wariować. Bez demonstracji mieć rodzinę i przyjaciół. A teraz? Umieram w samotności.
Czy ktoś dowie się co się stało? Czy będą za mną płakać? Kto mnie zabił?
To mnie ludzie mnie zabili. Zabiła mnie moja samotność. Nie odsuwaj się od ludzi, którzy chcą Ci pomóc. To oni mogą zmienić Twoje życie.
Samotność.... gorsza od śmierci.
Ale teraz dla mnie za późno. Właśnie się wykrwawiam. Ale nie jest mi źle, że to koniec. Bo to koniec. Nikt nie będzie o mnie pamiętać.
Na koniec rada: SAMOTNOŚĆ zabija, kiedy żyjesz. Jeszcze wolniej, boleśniej, skuteczniej.
Ja umarłam z samotności. A Ty jak chcesz umrzeć?
N.P.



poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wstęp

ŚMIERĆ-tego w życiu jesteśmy pewni
ŚMIERĆ- najpiękniejsza rzecz w życiu
ŚMIERĆ- nie zapominaj o niej nigdy
ŚMIERĆ- jedyna towarzyszka życia
ŚMIERĆ...